poniedziałek, 21 lipca 2014

Od Sam c.d. Noctis'a

Z powodu rany postrzałowej w łydce musiałam przesiedzieć w domku całe cztery dni. Męczarnia dla człowieka, który nienawidzi się nudzić - dla mnie. Poznałam nową współlokatorkę, Julie. Całkiem miła osoba, przynajmniej nie zasypywała mnie pytaniami tak jak Suzie. Zajęło mi chyba z godzinę tłumaczenie jak do tego doszło, a i tak Suzie nie była do końca przekonana. Pierwszy dzień minął jakoś w miarę, ale w drugim i trzecim nuda wzięła górę. Nie mogłam chodzić - zalecenia lekarza. Spanie też nie wchodziło w grę, bo moim zdaniem to marnowanie czasu, szczególnie w dzień. Dlatego kiedy dowiedziałam się, że już piątego dnia po wypadku będę mogła wrócić na patrol, ucieszyłam się niezmiernie, nawet mimo tego, że będę musiała siedzieć w miejscu. Tego dnia już od samiusieńkiego ranka byłam na nogach. Moja łydka już tak nie bolała, więc bez problemu dotarłam na śniadanie (nowość). Gdy już później dotarłam na ustalone miejsce Noctis właśnie przydzielał wszystkim miejsca do patrolowania i ogólnie zadania.
- No to może dzisiaj wyjątkowo posiedzimy na drzewie. - zwrócił się do mnie.
Przytaknęłam tylko i ostrożnie usadowiłam się na drzewie, które, co dziwne, było bardzo duże. Noc usiadł gałąź wyżej. Nic się w sumie nie działo dookoła, ale lepsze to niż cały dzień spędzony w łóżku z niesprawną nogą. Po godzinie milczenia postanowiłam się odezwać.
- Uhm... - odchrząknęłam - No to... Co w końcu myślisz na temat tych powtarzających się wizji? - zapytałam.


<Noctis?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz