Więc, jak już wcześniej było wspomniane, ruszyliśmy wolno w kierunku domku lekarzy. Otworzyłem Sam drzwi i weszła do środka, wszedłem za nią. W gabinecie był akurat Nathan.
- Nath..., rana postrzałowa - powiedziałem siadając na parapecie
- Jasne, bo ty jak tydzień wytrzymasz bez postrzału to Ci się coś stanie - powiedział zirytowany bo dwa dni temu byłem u niego właśnie przez postrzał.
- Ale nie ja..., Sam postrzelili... - odpowiedziałem
Nathan westchnął ciężko.
- Nie nazywaj mnie Nath - mruknął tylko i zaczął oglądać ranę Sam.
Zajęło mu to dłuższą chwilę. Odkażał i bandażował. Odkażanie widocznie bolało bo Sam się skrzywiła. Po pół godzinie Nath widocznie skończył.
- Noc uważaj bardziej na ludzi w swoim otoczeniu - powiedział zostawiając Sam
- Ależ ja uważam, czy to moja wina, że nie umiem zająć się dwoma SSP na raz? - zapytałem z lekkim wyrzutem, że zwraca mi uwagę skoro nie mogłem nic zrobić
Zawahał się ale w końcu nie odpowiedział. Spojrzałem na Sam i ruszyłem do drzwi.
< Sam?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz