Już minęło pięć i pół godzin, odkąd tu siedzę.-Pomyślałam patrząc na zegarek. Zaczęłam schodzić, kiedy byłam już na ziemi podeszłam do najbliższej dróżki. Zauważyłam w oddali jak w moją stronę idzie mój nowy przełożony- Tobias. Nie był zadowolony, kiedy mnie zobaczył. Miałam to gdzieś przykucnęłam i zaczęłam wiązać sznurowadło. Wreszcie doszedł do mnie i zaczął się drzeć.
- Co ty sobie myślisz?!
-Lepiej, żebyś nie wiedział.-Powiedziałam nie dając wyprowadzić się z równowagi, a on zrobił się taki czerwony, aż myślałam, że zaraz zacznie mu lecieć piana.
- Kto pozwolił Ci zejść ze stanowiska?
Wzruszyłam ramionami i odpowiedziałam opanowana.
-Minęło pięć godzin, odkąd weszłam na drzewo, nie mam zamiaru czekać dodatkowej godziny, bo jakiś łoś spóźnia się.
-Właź z powrotem na drzewo.
- Nie będę siedzieć na drzewie, bo jeszcze czeka nas walka z agentami SSP.
- Co ty gadasz?!
-Nie patrz w tamtą stronę. Po drugiej stronie drogi w krzakach siedzą dwaj agenci. Na trzy biegniemy do tamtego drzewa.-Powiedziałam i kiwnęłam w stronę starego dębu. Chłopak kiwnął głową, że zrozumiał.
- Raz.....dwa.... trzy.- Rzuciliśmy się biegiem w stronę drzewa, a za nami poleciała seria pocisków. Wreszcie dobiegliśmy do drzewa i skryliśmy się za nim.
- Atakuj ich stąd.
- A ty?
- Wchodzę na drzewo jak kazałeś.-Powiedziałam wchodząc szybko na drzewo. Wspinałam się wyżej, aż do momentu kiedy gałęzie drzew z obu stron drogi się łączyły. Zwinnie przeszłam na drugie drzewo, którę było po stronie agentów. Zeszłam najniżej jak mogłam. Rzuciłam w jednego kamieniem. Oberwał w głowę i stracił przytomność. Skoczyłam na drugiego. Upuścił broń i zaczęliśmy się szamotać na ziemi. Kiedy byłam w dobrej odległość chwyciłam broń i strzeliłam. Agent osunął się na ziemie. Nagle usłyszałam strzał i straszny ból w przedramieniu. Nie sądziłam, że tamten tak szybko się otrząśnie.Ułożyłam się na ziemi udając nie żywą, kiedy ten drugi podszedł na tyle blisko strzeliłam i ponownie trafiłam. Szybko przeturlałam się parę metrów, bo inaczej ciało zastrzelonego żołnierza by mnie przygniotło. Leżałam na ziemi ciężko oddychając. Próbowałam opanować emocję. Lewą ręką dotknęłam rany na prawym przedramieniu. Rana bardzo mocno krwawiła.
Tobias
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz