- Wszystko ok? - zapytałem wolno wyprowadzając ją za rękę z wody
Kiwnęła nieco niepewnie głową.
- Co się stało? - rozejrzała się nieco nieprzytomnie
- Chyba lunatykujesz - odpowiedziałem z rozbawieniem
Tak, świetnie potrafię ukrywać swoje uczucia. To całkiem przydatne.
- Hahaha, bardzo śmieszne! - odpowiedziała
- Możemy wracać czy masz coś przeciwko? - zapytałem
- Możemy wracać - powiedziała
Tak więc ruszyliśmy z powrotem, nie mogąc się skoncentrować co chwilę potykałem się o jakiś korzeń i przeklinałem pod nosem.
- Od kiedy z Ciebie taka ciamajda? - odezwała się nagle Sam
Podniosłem na nią pytający wzrok.
- No.., znaczy zawsze z Ciebie była - poprawiła się by zamienić to w żart - ale nigdy nie potykałeś się w lesie o byle korzeń. No, a na pewno nie tak często.
Wzruszyłem ramionami.
- Jestem jeszcze zmęczony i tyle, zaraz pójdę się przestać - odpowiedziałem
Kiwnęła głową, ale nie umiała ukryć zdziwienia, w końcu ostatnio cały czas próbowała mnie do tego namówić, a teraz sam jej to oznajmiam.
- Coś nie tak? - zapytałem patrząc na nią
- Nie - odpowiedziała
Weszliśmy między domki i rozstaliśmy się bez słowa. Odprowadziłem jeszcze Sam do domku po czym cicho wszedłem do swojego. Mimo, że Lee i Nath mieli wieczorne dyżury nie miałem zamiaru budzić Nico. Położyłem się i długo kręciłem na łóżku nie mogąc spać. Ostatecznie wstałem więc i wyszedłem. Zobaczyłem, że w biurze Clancy'ego dalej się pali. No cóż..., pewnie robił coś na laptopie. Ruszyłem w tamtym kierunku. Na dole - w magazynie - dawno nie było żywej duszy więc spokojnie przemknąłem się do schodów. Wszedłem cicho na górę i zapukałem do drzwi. Otworzył mi widocznie nieco zmęczony Gray ale na pewno nie wstał dopiero.
- Czemu o tej godzinie? - zapytał chłodno
- Mam sprawę - odpowiedziałem
- Jeśli znowu chodzi o wyjazd to znasz moją opinie - odpowiedział wchodząc do pokoju i machając, że mam iść za nim.
Wszedłem i zamknąłem drzwi, gdy znów na niego spojrzałem siedział za biurkiem, zamknął laptopa.
- Więc? - spojrzał na mnie - Rozumiem, że skoro z przekleństwami na ustach nie ruszyłeś na dół chodzi o coś innego
- Tak. Chce delegować z funkcji - odpowiedziałem
Uniósł brwi zaskoczony.
- Czemu? Powinieneś być zadowolony, że nie musisz grzebać w ziemi jak Zielarze - zauważył
- Chyba jednak to nie jest dla mnie - powiedziałem całkiem spokojnie
- Od początku na niej jesteś i nigdy tak nie twierdziłeś. Za to inni nie raz - odpowiedział
- Cóż..., widocznie zmądrzałem nieco - stwierdziłem i oparłem się plecami o drzwi.
- Dobrze, więc kogo twoim zdaniem powinienem dać na to stanowisko? Ty lepiej znasz ludzi, z którymi pracujesz - powiedział
- Myślę, że Tobias Eathon będzie odpowiedni - odpowiedziałem jednak jego nazwisko z trudem przeszło mi przez gardło.
Milczał wpatrując się we mnie, w tym świetle zdawał się mieć czarne tęczówki. Wytrzymałem to spojrzenie nawet nie drgnąłem.
- Dobrze, skoro tak twierdzisz, coś jeszcze? - zapytał widocznie mając nadzieję, że już pójdę gdyż otworzył laptopa i skierował oczy na monitor
- Tak - odpowiedziałem, a Gray zaraz podniósł na mnie wzrok
- Słucham
- Mógłbyś przywrócić Mark'a Conolly na stanowisko Dowódcy? - zapytałem jakby to było takie nic
- Nie słyszałeś, kto je objął? - odpowiedział pytaniem
- Słyszałem i miałem nadzieję z nim pracować - powiedziałem
- Dobrze, a więc zobaczę co da się zrobić - mruknął
- Mogę dostać odpowiedź jutro? - zapytałem
Tak, wiedziałem, że przeginam i on też to wiedział.
- Nie zapominaj o naszej małej umowie. Przesadzasz - odpowiedział
Odwróciłem wzrok.
- Mimo to niech Ci będzie - powiedział nagle - przeniosę Kendrick'a do waszego oddziału
Podniosłem na niego wzrok.
- A ty zostaniesz zwykłym patrolującym, koniec dyskusji. Możesz iść - ostatnie zdanie miało znaczyć, że mam sobie iść i go zwyczajnie nie denerwować.
Kiwnąłem głową i zaraz wyszedłem z jego biura, ruszyłem na dół.. No cóż przynajmniej dobrze się wyśpię.
Miałem widocznie rację gdyż na łóżku od razu usnąłem.
Gdy wstałem rano koło łóżka leżała złota koperta. Dalej nie rozumiem czemu akurat tak to przesyła. Otworzyłem i zobaczyłem jedynie oficjalne oświadczenie, że zmieniam stanowisko. Wstałem i zacząłem się zbierać, wolałem się nie spóźnić przy nowym dowódcy. Gdy przyszedłem i oparłem się o drzewo wszyscy patrzyli na mnie z wyczekiwaniem jednak ja milczałem. W roli zwykłego patrolu nie musiałem z nimi zamieniać chodź by słowa i byłem tego świadomy. Po chwili podeszli do mnie Lee i Sam.
- Ej, zrobisz nam w końcu tą odprawę czy jeszcze godzinę postoimy i się na siebie popatrzymy? - zapytał Lee
- Zaraz powinien przyjść Eathon, jego zapytaj - odpowiedziałem sucho
- Ale cze.. - zaczął
Pokazałem mu kopertę i aż szerzej otworzył oczy.
- Co?! Nie, to nie może być to! - wrzasnął
Wzruszyłem ramionami. Sam wodziła wzrokiem raz po mnie raz po Lee, raz po kopercie. Szczerze nie wiedziałem dlaczego, czy z powodu, że nie dowierzała czy, że nie wiedziała co oznacza koperta. Lee wyrwał mi ją i gdy dojrzał pogrubione zdanie " Delegowany na rangę patrolującego" od razu lekko zbladł. Przeczyła wszystko dwa razy chodząc w kółko i oddał mi kopertę, którą schowałem zanim wpadła w ręce Sam. Na szczęście nie musiałem się jej tłumaczyć gdyż właśnie przyszedł nasz przełożony.
< Sam/Tobias?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz