- Lizus? Wpływy? Jeśli próbujesz kłamać to słabo Ci idzie - mruknęła - Ostatnio jak Cię widziałam z Clancy'm to miałeś wzrok jakbyś miał go udusić i wcale się z tym nie kryłeś.
- Tia..., oni widocznie tego nie widzą, a wpływy jako takie mam. Wiem o nim więcej niż Ci się wydaje - powiedziałem ruszając do domku
- Jasne, na pewno - powiedziała sarkastycznie nie odpuszczając sobie
- Tak, chodź to Ci coś pokażę - mruknąłem
Weszliśmy do mnie, a ja wyciągnąłem z pod łóżka kilku letnią gazetę i podałem jej. Na okładce było zdjęcie przedstawiające Clancy'ego mówiącego o czymś. Za nim stałem ja i chłopak o nieco jaśniejszych ode mnie włosach i niebieskich oczach, jednak z tak dużymi źrenicami, iż wydawały się czarne, nieco ode mnie wyższy. Oboje opieraliśmy się o ścianę.
- Kiedy to było? - zapytała
- Pół roku przed założeniem East River - powiedziałem
- To jesteś ty - pokazała, po czym przejechała palcem na Gray'a - To Clancy, a to kto? - wskazała trzeciego chłopaka
- Killer - odpowiedziałem bez chwili namysłu
Podniosła na mnie wzrok zdziwiona
- Znaczy się Sean Kendrick, jest teraz w Lidze Dzieci - powiedziałem zabierając gazetę
- Gdzie byliście? - zapytała
- Gray zachwalał rehabilitacje w ośrodkach bo... - uciąłem na chwilę - bo ojciec mu kazał
Szybko schowałem gazetę.
- Tylko nikomu nie mów, że Ci to pokazałem - powiedziałem
Kiwnęła głową.
- Pa - mruknęła nieco niechętnie, odwróciła się i wyszła
- Cześć... - powiedziałem cicho bardziej dla zasady bo pewnie już tego nie słyszała
Po chwili położyłem się i zaraz usnąłem
Miesiąc Później
Mimo to, że minął jedynie miesiąc wiele się zmieniło. Spróbuję wszystko skrócić. Mark'a delegowali z funkcji Dowódcy na rzecz mojego starego kolegi - Sean'a, którego Clancy niedawno wezwał. Do tej pory nie miałem zaszczytu z nim pogadać bo mamy dość dużo roboty ale cóż... W końcu będę musiał z nim pogadać. O dziwo Mark i jego banda zamiast bardziej się na mnie wyżywać przestała. Tobias o dziwo parę dni po naszej bójce przyszedł i przeprosił. Z biegiem tygodni zaczęli on i moja siostra być parą. Jakoś mi to nie przeszkadzało mimo, że dalej mu nie ufałem. Nie ufam ludziom, którzy kiedyś mieli coś do mnie. Moim zdaniem ludzie mogą się zmienić, ale nie często, nie tak mocno. No nic. W każdym bądź razie było dość ciekawie. Leżałem nad polaną patrząc w gwiazdy nieco zmęczony. Byłem zmęczony, nawet bardzo. Nie spałem od dwóch dni i ledwo orientowałem się czy śpię ale nękały mnie koszmary. Mam podejrzenia kto mi je podsyła ale sen z koszmarem jest gorszy od braku snu.
- Znowu nie śpisz? - usłyszałem głos Sam
Przeniosłem na nią wzrok.
- Nie śpię - odpowiedziałem siadając wolno
- Zdrzemnij się w końcu chociaż. Nie śpisz już długo, Nath mi doniósł - powiedziała
- Mam koszmary - mruknąłem
Pokręciła głową.
- Prześpię się później dobrze? - zapytałem zbyt zmęczony by się kłócić
- Jest 23, jeśli nie pójdziesz spać teraz to nie będziesz spał w ogóle, znam Cię - odpowiedziała
Trudno było się z nią kłócić kiedy miała rację. Westchnąłem cicho i oparłem do tyłu. Poczułem, że siada obok. Nawet nie drgnąłem. Nie musiałem czekać długo by zapaść w sen. Po dwóch godzinach obudził mnie szelest. Tak, szelest krzaków. Mam strasznie lekki sen. Usiadłem od razu, dość gwałtownie.
- Coś się stało? - zapytała Sam
- Tak - odpowiedziałem patrząc intensywnie w tamtym kierunku - Wyłaź - warknąłem
Zza drzewa wyszedł Tobias.
~Czemu mnie to nie dziwi? - pomyślałem dalej nie spuszczając z niego wzroku.
- Tobias... co ty tu... - zaczęła Sam lecz urwała
- Mam do Ciebie sprawę Widmo - mruknął
- Wyjdź z jej głowy - warknąłem - Masz sprawę do mnie, a nie do niej
< Więc Tobias?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz