Pokręciłem jedynie głową. Niezłe ziółko z niej było. Dokończyłem jedzenie i ruszyłem do swojego domku. Szczerze powiem, że moi współlokatorzy (którzy akurat w komplecie byli w domku) nigdy nie byli zbytnio rozmowni. Ewentualnie Sean, ale dzisiaj był chyba nieco przybity. Tobias i Mark zwykle nie byli obecni, a nawet jeśli to we dwoje. Nie rozstawali się praktycznie, chyba, że chodziło o obowiązki codzienne. Chyba nawet była między nimi (Sean'em oraz Tobias'em i Mark'iem) jakaś spina, bo patrzyli na siebie choćby mieli się pozabijać.
- Hej chłopaki... co taka dziwna atmosfera między wami? - zapytałem.
Nic nie odpowiedzieli, za to obdarzyli mnie takimi spojrzeniami, że doszedłem do wniosku, że lepiej wyjść i powłóczyć się, niż zostać tu z nimi. Chodziłem sobie po lesie, poszedłem na kolację. Czas mijał dosyć szybko. Postanowiłem jednak wrócić do domku i choć trochę się przespać. Na całe szczęście, moich współlokatorów nie było, więc miałem spokój od dziwnych i strasznych spojrzeń. Położyłem się i usnąłem od razu. Obudziłem się tak akurat, o 1:00. Wyszedłem cicho, żeby nikogo nie budzić i poszedłem przed domek Suzie. Stanąłem za drzewem, żeby nikt przypadkiem mnie nie zobaczył. Wyszła z domku punktualnie o 1:30. Rozglądnęła się, chyba mnie nie widziała. Pomruczała coś pod nosem, pewnie, że znowu się spóźniam. Ja tymczasem podkradłem się do niej.
- Bu! - zawołałem stojąc za nią.
Krzyknęła i momentalnie się odwróciła, a ja zacząłem się śmiać.
<Suzie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz