- Taki debil... - mruknąłem
- Chodziło o imię - odpowiedziała Sam lekko zirytowana
Otarłem krew.
- Tobias chyba..., ja mówię Eathon, po nazwisku - odpowiedziałem
- A możesz mi łaskawie wyjaśnić czemu się tak nienawidzicie? - zapytała
- Bo to jeden z kolegów Mark'a? - odpowiedziałem pytaniem
- A to...? - zapytała
- Rany..., serio go nie znasz? Najbardziej chamski dowódca tropicieli w historii East River - powiedziałem
Wyciągnąłem chusteczkę i wysmarkałem resztę krwi z nosa.
Pokręciła głową.
- A temu znowu o co chodzi? - zapytała
- Ten się do mnie przyczepił jak rzep do psiego ogona i nie chce się odczepić - mruknąłem ruszając dalej
Po chwili weszliśmy do domku lekarskiego.
- Nath! - zawołałem, a ten zaraz wyłonił się z drugiego pokoju
- Co znowu? - odpowiedziałem nieco wkurzony
- A nic..., Sam się martwi moją krwią z nosa - powiedziałem siadając
- Z kim się tym razem pożarłeś? - zapytał
Prychnąłem
- To z akcji na patrolu! Żebyś ty widział tylu ludzi! - zawołałem
- Podobno dzisiaj siedziałeś z Sam, czemu jej nic nie jest? - zapytał
- No cóż..., są bardziej i mniej zwinni ludzie - odezwała się Sam
- Hahaha - mruknąłem i objąłem ją - po prostu nie dałem skrzywdzić mojej małej siostrzyczki - powiedziałem powstrzymując śmiech
Sam wywróciła oczami zażenowana. Nath'owi zszedł uśmiech z twarzy.
- Jak to siostrzyczki? - zdziwił się
- No..., wyjaśnię Ci wieczorem - mruknąłem
< Sam?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz