Dzisiaj rano Lee zafundował mi wczesną pobudkę poprzez głośne pukanie do drzwi. Wytłumaczył mi wszystko na temat patrolu itp. Następnie objaśnił mi również kto ułoży mi "grafik". Ruszyliśmy więc do niejakiego Noctis'a, który był, jak to wcześniej mi powiedziano, dowódcą osób patrolujących północ. Zastaliśmy go na drzewie, po czym przeprowadzili krótką rozmowę. Lee wrócił na swoje stanowisko. Westchnęłam lekko i weszłam na drzewo, nastawiając się na kolejne pięć godzin tutaj.
- Coś nie tak? - zapytał Noctis, wyraźnie zadowolony, że może pobiegać.
- Nie, w porządku. - odparłam krótko, nie miałam ochoty na rozmowę.
Kiwnął głową i ruszył przeczesywać teren. Pierwsza moja godzina minęła całkiem znośnie. Pocieszałam się faktem, że jeszcze tylko 4. Jednak następne dwie to był prawdziwy koszmar. Nie działo się zupełnie nic, było duszno i ciepło, a ja siedziałam na drzewie i nie czułam już praktycznie żadnej mojej kończyny. Dodatkowo tak potwornie spałam, że postanowiłam uciąć sobie krótką drzemkę. Drzemka zamieniła się w sen, który jednak ktoś po 30 minutach postanowił przerwać.
- Śpimy w pracy? - powiedział Noctis stojący obok drzewa, na tyle głośno, abym zdążyła się obudzić, wykonać szybki ruch "obronny" w prawo i spaść z drzewa.
- Już nie. - burknęłam wstając z ziemi.
<Noctis?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz