wtorek, 10 czerwca 2014

Od Noctis'a d.c. Vanessy

- Widmo, widać, że szybko się zapoznajesz z nowymi lekarzami, znowu Cię postrzelili? - dobiegł do moich uszu głos Clancy'ego, który widocznie stał za mną.
Zaraz się wyprostowałem i błyskawicznie odwróciłem. Uśmiechnąłem nieco niezręcznie.
- Mam coś do tego stanowiska, że jego członkowie zawsze na mnie wpadają - odpowiedziałem próbując jakoś wybrnąć.
- No to skoro tak Ci się podoba praca lekarzy i wolisz to od swoich obowiązków, które powinieneś właśnie wypełniać to trzeba przenieść do magazynu nową dostawę leków - powiedział z przekąsem
Westchnąłem cicho i zacząłem się wlec w kierunku wielkich pudeł. Zerknąłem przez ramię i już go nie było, pewnie dalej podszedł na ten swój co dzienny obchód. Skończyłem przenosić je do magazynu dopiero po godzinie gdyż nie zaliczyłbym ich do lekkich. Zbliżał się wolno wieczór, a, że dzisiejszej nocy nie miałem zaplanowanego patrolu wolno udałem się w kierunku naszego domku. Nie miałem zamiaru jeść kolacji, tym bardziej siedzieć jak reszta przy ognisku, więc siadłem na schodach domku. Słychać było krzyki, ale bardziej jako odgłosy kłótni niż okrzyki strachu. Przeniosłem wzrok w tamtym kierunku i zobaczyłem Ness i Mark'a, który przyciskał ją do drzewa. Stwierdziłem początkowo, że to nie moja sprawa, o ile Mark nie podpali obozu. Siedziałem dalej na schodach gdzie wcześniej, nie ruszając się ani nie włączając w to.

< Ness?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz