poniedziałek, 9 czerwca 2014

Od Noctis'a

Wracałem właśnie z tajnej misji od Clancy'ego. HA! Co ja mówię? Ani to tajne ani to misja, po prostu tak to nazwał. Może i wiedziało o tym mało osób, ale tajnym bym tego nie nazwał, a misja? Czy można tak nazwać dostarczenie listu od jakiegoś dzieciaka? Chyba nie.
Wyszedłem właśnie z lasu na otwartą drogę gdy zobaczyłem ciężarówkę. Po drugiej stronie czaiło się paru Tropicieli z East River. Dostrzegłem tam ich tymczasowego przywódce - Mark'a. Jakoś zbytnio nad sobą nie przepadaliśmy. Jest strasznie nieodpowiedzialny, wybuchowy i zmierzły, ale fakt faktem niezły z niego strateg jak na czerwonego. W sekundzie obserwowałem jak rzucają się najpierw na ciężarówkę, przewracają ją i wyciągają kierowcę. Ruszyłem wolno w ich kierunku kiedy Mark wskazał na mnie jakieś rudej dziewczynie. Odpowiedziała mu lekko niezadowolonym spojrzeniem.
- Co on znowu wymyślił? - mruknąłem do siebie
Gdy ruszyła wraz z dwójką kolegów w moim kierunku, posłał mi drwiący uśmiech. Skrzywiłem się i cofnąłem krok. W tym czasie jego ekipa skończyła grabić ciężarówkę i część już zniknęła w lesie. Dwóch trzymało nieprzytomnego kierowcę. Tym czasem trójka dzieciaków przeszła do biegu w moim kierunku, ich miny wskazywały, że to raczej nie jest próba przywitania się ze mną i spytania jak było na wyjeździe. Mogli mnie nie skojarzyć, nie znałem żadnego z nich nawet z widzenia, a nie miałem na sobie mojego typowego czarnego ubrania z pomarańczowym znakiem PSI na ramieniu i piersi.. - mundur, któregoś z żołnierzy, skradziony już dawno temu. Spiorunowałem krótko Mark'a wzrokiem i ruszyłem w ich kierunku wolno.
- Hej..., jestem z pat... - nie mogłem skończyć zdania bo jeden z dryblasów wymierzył mi cios z pięści w brzuch. Syknąłem.
- Przestańcie, nawet go Mark nie przesłuchał, zabrać go i wracamy, tylko szybko - powiedziała nieco chłodno.
Nie zdążyłem nic powiedzieć bo drugi mi założył knebel na usta. Po czym niestety ogłuszony straciłem przytomność. Obudziłem się w lesie widocznie na ich postoju gdzie mieli stwierdzić co ze mną zrobią. Otworzyłem oczy.
- O! Obudził się! - zameldował jakiś młodszy dzieciak widocznie około 13
Skrzywiłem się czując pulsujący ból w głowie.
- Zdejmij mu knebel - rozkazał Mark dzieciakowi
Dzieciak z zadowoleniem, że może coś zrobić szybko wykonał rozkaz.
- Mark! Ty stara gnido! Rozwiąż mnie bo Ci nogi z dupy powyrywam! - wrzasnąłem próbując się rozwiązać
Wszyscy oprócz Mark'a całkowicie zbaranieli.
- No wiesz, nie można się już nieco zabawić? - odpowiedział drwiąco
- Nie w ten sposób! - warknąłem
- I co? Doniesiesz Clancy'emu? Czy znowu nie niego nie zawitasz? - zapytał
Prychnąłem.
- Dobrze, rozwiązać go - zadecydował.
Mały zaraz do mnie doskoczył i rozwiązał, wstałem wolno.
- Ness, zaprowadź Noc'a z powrotem, tylko żeby tym razem nic mu się nie stało, bo znowu coś złamie spadając z drzewa - powiedział
Prychnąłem
- Dam radę sam, a co do tego wypadku nie spadłem tylko dostałem z kulki w ramię od SSP - mruknąłem
Odwróciłem się na pięcie i ruszyłem przed siebie.
- No idź za nim...  - usłyszałem strzępek rozmowy zza pleców, niestety tylko irytujący głos Mark'a - No i? Co mnie obchodzi co powiedział, idź za nim

< Ness?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz