Bardzo zadowolony ze znalezienia mojej zguby ruszyłem do domku. Szczerze powiedziawszy przeczuwałem, że prędzej czy później nie spodoba mu się to, jak go traktuję. Okej, przyznaję, to było coś w rodzaju małej prowokacji. Po prostu według mnie nie powinien w ogóle należeć do patrolu północnego, więc trzeba jakoś wykombinować zmianę zajęcia dla niego. To wydawało mi się świetnym pomysłem. Niestety po drodze wpadłem na Sam.
- Gdzie jest Noctis? - zaczęła.
- A skąd mam wiedzieć?
- Jesteś jego przywódcą...
- No i? Teraz akurat ma wolne.. - powiedziałem i ruszyłem dalej.
- Nie udawaj, że nie wiesz. - ruszyła za mną. - Od kilku dni chodził na kilka zmian w ciągu doby.
- No dlatego teraz ma zasłużone wolne. - przewróciłem oczami.
- Mhm.. Na pewno. Ostatnio tak go katowałeś, że musiałeś mieć chociaż powód, żeby przestać. - powiedziała.
- Katowałem? - udawane zdziwienie.
- Nawet nie udawaj, że nie wiesz. Dowiedziałam się od pewnej osoby, że ostatnio ciągle tylko na patrolach, ani minuty w domku. - była nieźle wkurzona.
- Nic o tym nie wiem. - kłamałem.
- Gdzie on jest?
- Powiedziałem już, nic na ten temat mi nie wiadomo. Zawsze był dziwny, może zwiał? - powiedziałem.
Po tych słowach odwróciłem się i z uśmiechem poszedłem do domku.
<Noctis, Sam?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz